Obudziła się w cieplutkiej pościeli w Ślizgońskim
dormitorium. Dziś znowu miała sen, śniło się jej ten pierwszy dzień w nowej
szkole. Szyderstwa kierowane od Malfoya w stronę Rona i Harry'ego a także niej.
Nie pamięta już szczegółów bo w końcu minęło pięć lat od tego zdarzenia gdy
została wybrana przez Tiarę do Slytherinu. Domu w ,którym nigdy nie miała
ochoty być ani przebywać czasu z nikim z tego domu. A jednak los tak się postarał
i została tam przydzielona. Nie mogła nic zmienić a tym bardziej nie widziała
sensu użalania się nad sobą. W końcu dziś wyjątkowy dzień. Boże Narodzenie.
Wyskoczyła czym prędzej z łóżka omal nie wywracając się na łóżko pochłoniętej w
czytaniu Pansy. Skoczyła prędko do swojej torby i wyciągnęła czy wielkie
ozdobione w jaskrawe papiery pudełka. Paczki dla przyjaciół i nie tylko.
Spojrzała w głąb torby i stwierdziła ,że weźmie całą. Złapała ciężki pakunek i
zatachała pod kominek. Z lekką niepewnością włożyła ją w ogień, który w sekundę
zmienił swoją barwę na złotawo zielony. Torba z prezentami znikła. Przez
ostatnie pięć lat bardzo dużo się nauczyła. Skrzaty za pięć minut rozniosą
wszystkie jej pakunki pod odpowiednie drzewka z każdym w dormitorium. Nie mogła
się doczekać kiedy zobaczy minę Harry'ego i Rona dla ,których kupiła coś
nadzwyczajnego. Dla Pansy i nawet dla Malfoya kupiła drobne upominki.
-Herm, możesz mi podać kawę?
Powiedziała Ślizgonka leżąca w łóżku. Hermiona zaśmiała się i
rzuciła poduszką w Pansy.
-A to za co?
-Wstawaj marudo! Dziś Boże Narodzenie! Nie ma czasu na
leżenie … Hmmm … nawet się zrymowało.
Zaśmiała się głośno. Z Pansy Parkinson na początku się nie
lubiły ale z czasem się zaprzyjaźniły a połączyło je wspólne nienawidzenie
Draco Malfoya. To było dziwne ale rudowłosa nie wiedziała czy go nienawidzi czy
go aż tak lubi ,że go nienawidzi.
-Ta... zrymowało się tak samo jak moje słowa , podaj mi kawę
z mlekiem.
-No wstawaj tłuścioszku. Nie leń się tylko chodź prezenty
oglądać!
-Ja tłuścioszkiem? O ty jędzo.
Czarnowłosa rzuciła się z radosnym piskiem na Hermionę. Ta
jednak zwinnie wymknęła się jej i zbiegła po schodach krzycząc radośnie i
budząc wszystkich w dormitorium. Podbiegła razem z Pansy do wielkiej choinki
ośnieżonej sztucznym śniegiem, ozdobionej milionami bąłbek i innych zaczarowanych specyfików. Złapała
pierwszą paczkę z wyraźnie napisanym imieniem i nazwiskiem 'Hermiona Potter'.
Delikatnie otworzyła pudełko. Jej zaskoczenie odmalowało się na twarzy i aż
krzyknęła z zadowolenia.
-Co tam masz? Pokaż!
Hermiona siedziała sparaliżowana.
-Zobaczyła nagiego Weasleya i aż jej mowę odjęło.
Do dormitorium wszedł zaspany Malfoy w samych bokserkach.
Hermiona rzuciła mu mordercze spojrzenie. Widząc jego stan zaśmiała się w
duchu. Malfoy jest jak małe dziecko. Sam nie wie czego chce. Musi się popisywać
ale lubi jak się o niego dba.
-Masz i się zakryj zanim drzewko ze wstydu spłonie.
Rudowłosa rzuciła mu zielony koc.
-Ha ha ha …
Zaśmiała się zgryźliwie i nie powiedział nic więcej.
Dziewczyna wyjęła z paczki piękną złoto białą suknię. Do tego białe rękawiczki
i buty na obcasie. Na dnie paczki leżał rulonik. Szybko go odpieczętowała a w
jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia.
''Dla mojej kochanej siostrzyczki.''
''Mam nadzieję ,że gdy to czytasz pamiętasz nasze
dzieciństwo i wszystko co nas łączy. Nie chcę byś zapomniała. Ta suknia jest
specjalnie dla ciebie z okazji jutrzejszego balu Bożonarodzeniowego. Mam
nadzieję ,że Ci się podoba. ''
''Harry z Ronem''
-Jaka piękna.
Szepnęła Pansy widząc jak złote paseczki skrzą się w świetle
kominka.
-Ta taka piękna ,że aż chce mi się rzygać.
Mruknął Draco otwierając swoją pierwszą paczkę.
-Łazienka na szóstym piętrze. Z powodu awarii dziś do naszej
łazienki tutaj Cię nie wpuszczamy.
-Aha....uważaj bo uwierzę kocico.
Hermiona zgarnęła rude włosy z czoła i z delikatnością
podniosła malutką paczuszkę ozdobioną błękitnym ozdobnym papierem ( był to jej
ulubiony kolor ). Draco na moment zaprzestał oglądania swoich prezentów tylko
uważnie obserwował rudą dziewczynę. Mówiąc szczerze był okropnie ciekawy jak
zareaguje na prezent od niego.
Hermiona wyjęła pudełeczko z papieru i otworzyła. Po raz
kolejny uśmiechnęła się. Malutki srebrny pierścionek z błękitnym oczkiem
siedział w białej poduszeczce. To pierścionka załączony był rysunek. Migające
serduszko opatulone zielonym wężem i misternie wykonany napis. ''Tu zawsze
będziesz bezpieczna''. Odwróciła się do Pansy i pokazała prezent.
Przyjaciółka pisnęła ze szczęścia jakby to ona go dostała a nie Hermiona.
Zielonooka założyła pierścionek na czwarty palec u lewej ręki. Pasował jak
ulał, jakby ktoś odmierzył dokładnie jaki rozmiar ma mieć pierścionek.
-Kocico dzięki za taki wspaniały prezent ale naprawdę mam
czym palić w kominku.
Wyszeptał złośliwie Draco do jej ucha.
-Tak myślałam ,że może w domu ci zabraknie?
-Hmmm...może...
Hermiona kupiła Malfoyowi książkę 1001 sposobów jak poderwać
czarodziejkę. Wiedziała od zawsze ,że arystokrata poradzi sobie i bez tego ale
kilka dni praktyki mu się przyda.
-Mam nadzieję ,że znajdziesz jakiś wolny kominek bo jeśli
zaczniesz ją czytać to pożałuje ,że wydałam na ciebie aż dziesięć galeonów.
-Nie martw się coś znajdę.
***
Czas zadowolenia
mijał a Hermiona zastanawiała się od kogo dostała piękny pierścionek. Od Pansy
dostała pożyteczną książkę '' Milion sposobów na transmutację ''. Lena uraczyła
ją złotym puszkiem. Siedziała spokojnie obok swojego brata. Wpatrywali się od
godziny w śnieg. Przytuleni do siebie opowiadali o prezentach jakie dostali i o
szczęśliwej minie Rona gdy otworzył nowe szachy dla Czarodziejów. Był tak
szczęśliwy ,że omal nie spadł ze schodów, na szczęście Dean go uratował.
Hermiona opowiedziała bratu jak Draco wyśmiał jej prezent i zachwalał prezent
od Blaise. Litr czystej wody ognistej.
-Nie martw się, pewnie pochłonie tę książkę w wieczór
-Razem z Wishy.
-Nie to już zrobił teraz.
Zaśmiali się razem. Jako rodzeństwo kochali się bardzo i
wiedzieli ,że nigdy nie mogą pozwolić by coś zniszczyło ich miłość. Jako
przeciwne domy musieli nie współpracować ze sobą. Niestety.
Nagle na całym
terenie szkoły w każdej klasie w każdym miejscu rozbrzmiał się zadowolony głos
Dumbledora.
-Witajcie kochane dzieci. Wesołych Świąt. Mam nadzieję, że
wszyscy są zadowoleni ze swoich prezentów. Ja także dziękuję...dostałem trzy
pary grubych Skarpetek mówię wam naprawdę są ciepłe.
Zaśmiał się głośno. Uczniowie znajdujący się razem przed
szkołą dołączyli do jego radości.
-Dziękuję także za czerwone gatki do spania. Motyw w renifery
jest bardzo interesujący … prezent anonimowy.
Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem a Neville wyszczerzył zęby
do Harry'ego śmiejąc się ze swojego genialnego pomysłu.
-Hmmm...przeglądałem prezenty i znalazłem coś bardzo
przydatnego. Grzebień do czesania mojej siwej brody. Niestety nie potrafię tego
obsługiwać i omal nie spaliłem swojej brody. Więc zastanawiam się czy ktoś
planuje zabójstwo na moją siwą brodę?
Znów śmiech. Profesor miał dzisiaj bardzo dobry humor co i
odbiło się na uczniach.
-No dobra. Dzisiaj wysyłamy 1,2,3 oraz 7 rocznik na
tygodniowe wakacje. A my zaczynamy nasz tydzień z mugolami. Nie martwcie się
żadnych mugoli nie będziemy tu gościć. Musicie zapoznać się z zabawami i
elrktorniką … oj …. E-L-E-K-T-R-O-N-I-K-Ą
przeliterował profesor trudne dla niego słowo.
-No więc tak . Zbieracie się wieczorem na Wielkiej Sali na
nasz Bal Bożonarodzeniowy i zaczniemy nasz tydzień z mugolami. A teraz chodźcie
na obiad. Skrzaty na moje życzenie zrobiły wam tosty z Reniferami.
Wszyscy uczniowie zaśmiali się głośno. Tydzień w Hogwarcie
zapowiadał się bardzo ciekawie.