Translate

wtorek, 20 sierpnia 2013

*[2] Święta Bożego Narodzenia



Obudziła się w cieplutkiej pościeli w Ślizgońskim dormitorium. Dziś znowu miała sen, śniło się jej ten pierwszy dzień w nowej szkole. Szyderstwa kierowane od Malfoya w stronę Rona i Harry'ego a także niej. Nie pamięta już szczegółów bo w końcu minęło pięć lat od tego zdarzenia gdy została wybrana przez Tiarę do Slytherinu. Domu w ,którym nigdy nie miała ochoty być ani przebywać czasu z nikim z tego domu. A jednak los tak się postarał i została tam przydzielona. Nie mogła nic zmienić a tym bardziej nie widziała sensu użalania się nad sobą. W końcu dziś wyjątkowy dzień. Boże Narodzenie. Wyskoczyła czym prędzej z łóżka omal nie wywracając się na łóżko pochłoniętej w czytaniu Pansy. Skoczyła prędko do swojej torby i wyciągnęła czy wielkie ozdobione w jaskrawe papiery pudełka. Paczki dla przyjaciół i nie tylko. Spojrzała w głąb torby i stwierdziła ,że weźmie całą. Złapała ciężki pakunek i zatachała pod kominek. Z lekką niepewnością włożyła ją w ogień, który w sekundę zmienił swoją barwę na złotawo zielony. Torba z prezentami znikła. Przez ostatnie pięć lat bardzo dużo się nauczyła. Skrzaty za pięć minut rozniosą wszystkie jej pakunki pod odpowiednie drzewka z każdym w dormitorium. Nie mogła się doczekać kiedy zobaczy minę Harry'ego i Rona dla ,których kupiła coś nadzwyczajnego. Dla Pansy i nawet dla Malfoya kupiła drobne upominki.
-Herm, możesz mi podać kawę?
Powiedziała Ślizgonka leżąca w łóżku. Hermiona zaśmiała się i rzuciła poduszką w Pansy.
-A to za co?
-Wstawaj marudo! Dziś Boże Narodzenie! Nie ma czasu na leżenie … Hmmm … nawet się zrymowało.
Zaśmiała się głośno. Z Pansy Parkinson na początku się nie lubiły ale z czasem się zaprzyjaźniły a połączyło je wspólne nienawidzenie Draco Malfoya. To było dziwne ale rudowłosa nie wiedziała czy go nienawidzi czy go aż tak lubi ,że go nienawidzi.
-Ta... zrymowało się tak samo jak moje słowa , podaj mi kawę z mlekiem.
-No wstawaj tłuścioszku. Nie leń się tylko chodź prezenty oglądać!
-Ja tłuścioszkiem? O ty jędzo.
Czarnowłosa rzuciła się z radosnym piskiem na Hermionę. Ta jednak zwinnie wymknęła się jej i zbiegła po schodach krzycząc radośnie i budząc wszystkich w dormitorium. Podbiegła razem z Pansy do wielkiej choinki ośnieżonej sztucznym śniegiem, ozdobionej milionami bąłbek  i innych zaczarowanych specyfików. Złapała pierwszą paczkę z wyraźnie napisanym imieniem i nazwiskiem 'Hermiona Potter'. Delikatnie otworzyła pudełko. Jej zaskoczenie odmalowało się na twarzy i aż krzyknęła z zadowolenia.
-Co tam masz? Pokaż!
Hermiona siedziała sparaliżowana.
-Zobaczyła nagiego Weasleya i aż jej mowę odjęło.
Do dormitorium wszedł zaspany Malfoy w samych bokserkach. Hermiona rzuciła mu mordercze spojrzenie. Widząc jego stan zaśmiała się w duchu. Malfoy jest jak małe dziecko. Sam nie wie czego chce. Musi się popisywać ale lubi jak się o niego dba.
-Masz i się zakryj zanim drzewko ze wstydu spłonie.
Rudowłosa rzuciła mu zielony koc.
-Ha ha ha …
Zaśmiała się zgryźliwie i nie powiedział nic więcej. Dziewczyna wyjęła z paczki piękną złoto białą suknię. Do tego białe rękawiczki i buty na obcasie. Na dnie paczki leżał rulonik. Szybko go odpieczętowała a w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia.
''Dla mojej kochanej siostrzyczki.''
''Mam nadzieję ,że gdy to czytasz pamiętasz nasze dzieciństwo i wszystko co nas łączy. Nie chcę byś zapomniała. Ta suknia jest specjalnie dla ciebie z okazji jutrzejszego balu Bożonarodzeniowego. Mam nadzieję ,że Ci się podoba. ''
''Harry z Ronem''
-Jaka piękna.
Szepnęła Pansy widząc jak złote paseczki skrzą się w świetle kominka.
-Ta taka piękna ,że aż chce mi się rzygać.
Mruknął Draco otwierając swoją pierwszą paczkę.
-Łazienka na szóstym piętrze. Z powodu awarii dziś do naszej łazienki tutaj Cię nie wpuszczamy.
-Aha....uważaj bo uwierzę kocico.
Hermiona zgarnęła rude włosy z czoła i z delikatnością podniosła malutką paczuszkę ozdobioną błękitnym ozdobnym papierem ( był to jej ulubiony kolor ). Draco na moment zaprzestał oglądania swoich prezentów tylko uważnie obserwował rudą dziewczynę. Mówiąc szczerze był okropnie ciekawy jak zareaguje na prezent od niego.
Hermiona wyjęła pudełeczko z papieru i otworzyła. Po raz kolejny uśmiechnęła się. Malutki srebrny pierścionek z błękitnym oczkiem siedział w białej poduszeczce. To pierścionka załączony był rysunek. Migające serduszko opatulone zielonym wężem i misternie wykonany napis. ''Tu zawsze będziesz bezpieczna''. Odwróciła się do Pansy i pokazała prezent. Przyjaciółka pisnęła ze szczęścia jakby to ona go dostała a nie Hermiona. Zielonooka założyła pierścionek na czwarty palec u lewej ręki. Pasował jak ulał, jakby ktoś odmierzył dokładnie jaki rozmiar ma mieć pierścionek.
-Kocico dzięki za taki wspaniały prezent ale naprawdę mam czym palić w kominku.
Wyszeptał złośliwie Draco do jej ucha.
-Tak myślałam ,że może w domu ci zabraknie?
-Hmmm...może...
Hermiona kupiła Malfoyowi książkę 1001 sposobów jak poderwać czarodziejkę. Wiedziała od zawsze ,że arystokrata poradzi sobie i bez tego ale kilka dni praktyki mu się przyda.
-Mam nadzieję ,że znajdziesz jakiś wolny kominek bo jeśli zaczniesz ją czytać to pożałuje ,że wydałam na ciebie aż dziesięć galeonów.
-Nie martw się coś znajdę.

***
   Czas zadowolenia mijał a Hermiona zastanawiała się od kogo dostała piękny pierścionek. Od Pansy dostała pożyteczną książkę '' Milion sposobów na transmutację ''. Lena uraczyła ją złotym puszkiem. Siedziała spokojnie obok swojego brata. Wpatrywali się od godziny w śnieg. Przytuleni do siebie opowiadali o prezentach jakie dostali i o szczęśliwej minie Rona gdy otworzył nowe szachy dla Czarodziejów. Był tak szczęśliwy ,że omal nie spadł ze schodów, na szczęście Dean go uratował. Hermiona opowiedziała bratu jak Draco wyśmiał jej prezent i zachwalał prezent od Blaise. Litr czystej wody ognistej.
-Nie martw się, pewnie pochłonie tę książkę w wieczór
-Razem z Wishy.
-Nie to już zrobił teraz.
Zaśmiali się razem. Jako rodzeństwo kochali się bardzo i wiedzieli ,że nigdy nie mogą pozwolić by coś zniszczyło ich miłość. Jako przeciwne domy musieli nie współpracować ze sobą. Niestety.
   Nagle na całym terenie szkoły w każdej klasie w każdym miejscu rozbrzmiał się zadowolony głos Dumbledora.
-Witajcie kochane dzieci. Wesołych Świąt. Mam nadzieję, że wszyscy są zadowoleni ze swoich prezentów. Ja także dziękuję...dostałem trzy pary grubych Skarpetek mówię wam naprawdę są ciepłe.
Zaśmiał się głośno. Uczniowie znajdujący się razem przed szkołą dołączyli do jego radości.
-Dziękuję także za czerwone gatki do spania. Motyw w renifery jest bardzo interesujący … prezent anonimowy.
Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem a Neville wyszczerzył zęby do Harry'ego śmiejąc się ze swojego genialnego pomysłu.
-Hmmm...przeglądałem prezenty i znalazłem coś bardzo przydatnego. Grzebień do czesania mojej siwej brody. Niestety nie potrafię tego obsługiwać i omal nie spaliłem swojej brody. Więc zastanawiam się czy ktoś planuje zabójstwo na moją siwą brodę?
Znów śmiech. Profesor miał dzisiaj bardzo dobry humor co i odbiło się na uczniach.
-No dobra. Dzisiaj wysyłamy 1,2,3 oraz 7 rocznik na tygodniowe wakacje. A my zaczynamy nasz tydzień z mugolami. Nie martwcie się żadnych mugoli nie będziemy tu gościć. Musicie zapoznać się z zabawami i elrktorniką … oj …. E-L-E-K-T-R-O-N-I-K-Ą
przeliterował profesor trudne dla niego słowo.
-No więc tak . Zbieracie się wieczorem na Wielkiej Sali na nasz Bal Bożonarodzeniowy i zaczniemy nasz tydzień z mugolami. A teraz chodźcie na obiad. Skrzaty na moje życzenie zrobiły wam tosty z Reniferami.
Wszyscy uczniowie zaśmiali się głośno. Tydzień w Hogwarcie zapowiadał się bardzo ciekawie.

* [1] Sam Początek



 Zanim zaczniecie czytać mam parę słów :) nie wiem czy spotkaliście się z blogiem na którym okazuje się ,że Hermiona jest siostrą Harry'ego? jak nie to właśnie tu macie mój eksperyment :) mam nadzieję ,ze wam się spodoba czekam na komentarze :) 
Miłego czytania :) ``````````````````````````````````````



   Dziewczyna w wieku jedenastu lat pchała swój wózek w niewiadomą stronę. Rude kręcone loki spływały delikatnie na twarz a zielone oczy iskrzyły się w sztucznym oświetleniu na dworcu. Metalowy wózek z dwoma ciężkimi walizkami był wysoki tak ,że dziewczyna ledwo go pchała. Za nią szedł chłopiec o kruczoczarnych włosach i tak samo intensywnych zielonych oczach.
-Harry, myślisz ,że znajdziemy ten peron 9 i 3/4 ?
Pisnęła przerażona gdy jakiś wysoki mężczyzna w garniturze popchnął jej wózek prawie przewracając nieszczęsną dziewczynkę na asfalt.
-Nie wiem Hermiono. Hagrid powiedział ,że to będzie gdzieś tutaj.
Powiedział wskazując na pustą przestrzeń między peronem 9 i 10.
-Ale go nie ma. Harry musimy go znaleźć.
-Ale jak?
Stali tak oglądając się na wszystkie strony w nadziei na znalezienie kogoś kto mógłby im pomóc. Dziewczynka potarła bliznę na czole. Jej brat miał taką samą, w kształcie błyskawicy przecinającej niebo w letnie burze. Była to pamiątka tragicznego wypadku ich rodziców. Zginęli. Voldemort ich zabił. Tak samo jak potem próbował uśmiercić ją i Harry'ego. Nasłuchiwała mocno innych ludzi ,co mówią i gdzie idą.
''Ronald pośpiesz się! Nie możemy się spóźnić na peron 9 i 3/4! To twój pierwszy dzień w szkole. Pośpiesz się chłopcze!''. Wyłapała krzyk kobiety w tłumie.
-Harry, Harry! Patrz tam.
Wskazała gestem na kobietę z dziećmi pchającymi wózki podobne do ich wózków. Nie zastanawiając się nad niczym pchnęli swoje bagaże przed siebie i pobiegli do starszej kobiety.
-Przepraszamy panią. Szukamy Peronu 9 i 3/4 bo chcemy dostać się do Hog...
-Do Hogwartu kochaniutka?
Dziewczyna kiwnęła głową i złapała brata za rękę uśmiechając się do niego po raz kolejny w życiu udowadniając mu ,że potrafi dbać o ich sprawy.
Musiała się nauczyć. Przez jedenaście lat mieszkała u znienawidzonego wujostwa. Największych mugoli jacy chodzą po świecie. Nie nienawidziła ciotki Petuni ani wuja  ale jeszcze bardziej nie nie znosiła ich syna. Grubego ,tłustego prosiaka Dudleya. Kochany jedynaczek wujostwa zawsze się znęca nad jej bratem. Bił Harry'ego a Hermionie zniszczył jej najukochańszą lalkę, pozostałość po rozwalonym domu ich rodziców. Wyrwała się z zamyślenia gdy zobaczyła równie rudego jak ona chłopca ,który wychodził właśnie zza wózka starszego brata. Uśmiechnął się nieśmiało do dziewczynki i czarnowłosego. Hermiona trochę się zawstydziła tak samo jak Harry. Chłopiec Weasleyów mimo tego ,że nie byli bogaci był dobrze ubrany. Miał ładny brązowy sweterek i ciemne spodnie oraz czyste buty. Rudowłosa spuściła wzrok. Była ubrana w za duże spodnie Dudleya ,które na niej wisiały jak worek. Błękitną rozciągniętą bluzkę włożyła w spodnie. A na nogach miała malutkie pantofelki od sąsiadki ,która ulitowała się któregoś dnia nad nią widząc ,że chodzi bez obuwia do sklepu. Harry też nie był wystrojony jak książę z bajki. Miał za duże brązowe spodnie i ciemno niebieską koszulę bez kilku guzików.
-Jestem Molly Weasley. To są moi synowie Percy, Greorg, Fred i Ron. Chłopcy pomachali wesoło do nich.
Do starszej kobiety podeszła dziewczynka o pięknych blond włosach i ametystowych oczach.
-To Lena. Moja najmłodsza córka. Za rok pójdzie do Hogwartu. A wy pierwszy raz tutaj pewnie?
-Tak proszę Pani.
Powiedzieli jednocześnie Harry i Hermiona. Byli bardzo skrępowani i zdziwieni taką uprzejmością ze strony nieznanych im Czarodziejów. W domu gdzie mieszkali z wujostwem śmiali się z nich gdy tylko wspominali o magi. A gdy dostali listy z Hogwartu ciotka Petunia zamknęła ich w pokoju i oznajmiła ,że do żadnej szkoły dla psychopatów ich nie wyśle. Wygłosiła przy tym bardzo długie kazanie na temat gdzie zaprowadziło to mieszanie się w magię ich rodziców i ,że nie pozwoli na to by ktoś zniszczył im dzieciństwo. Na szczęście gajowy z Hogwartu uratował ich z opresji i dzięki niemu dziś mogli stać na tym peronie.
-Ach... jaka tam ze mnie pani. Możecie do mnie mówić ciociu. A jak wy się nazywacie kochane szkraby?
-Jestem Hermiona Potter a to mój brat Harry. Nasze wujostwo mugole przywieźli nas na dworzec a Hagrid kazał szukać nam peronu 9 i 3/4. Niestety od pół godziny go szukamy i nie możemy znaleźć.
-A wasi rodzice?
Dzieci spuściły wzrok. Kobieta zrozumiała i przygarnęła dwójkę do siebie tuląc ich jak matka.
-Widzicie tą ścianę?
Wskazała na pomarańczowo kremowy mur. Hermiona i Harry kiwnęli głowami.
-Wystarczy ,że będziecie szli prosto na niego. Nie bójcie się.
-Mamy na niego wejść?
Spytał niepewnie czarnowłosy.
-Tak skarbie. Jak się boisz to najlepiej biegnij. Percy ty pierwszy.
Chłopiec w czarnej szacie zaczął biec na słupek. Rodzeństwo próbowało nie mrugać by żadnego szczegółu nie przeoczyć. Nagle chłopiec zniknął , rozpłynął się w ścianie. Oboje wydali z siebie dźwięk przypominający zasysanie odkurzacza. Kobieta uśmiechnęła się do nich.
-Teraz wy.
-Razem?
Harry złapał siostrę za rękę patrząc jej w oczy.
-Tak Harry. Razem. 

***
   Po kilku godzinach jazdy pociągiem do Hogwartu dotarli na miejsce. Założyli swoje czarne szaty ,które pomógł im kupić Hagrid u Madame Malkin. Swoje różdżki włożyli do specjalnych kieszonek zrobionych wewnątrz szat.
-Pirszoroczni! Pirszoroczni tutaj.
Nawoływał gajowy dzieci ,które wysiadały właśnie z pociągu.
-Hej Hagridzie.
Zawołał Harry do olbrzyma. Ten obrócił się szukając właściciela głosu.
-Tutaj Hagridzie. Na dole.
Zaśmiała się Hermiona.
-O cholibka. Wybaczcie. Dzisiaj tyle pracy z tymi uczniami. Wiecie urwanie głowy. Nawet Kieł ma już dosyć.
Wskazał na psa obok swojej nogi. Wokół gajowego zebrała się gromada dzieci i czekała na to co każe zrobić.
-Wybaczcie.
Szepnął do rodzeństwa i machnął rękę na dzieci wskazując w którą stronę mają iść.

***
-Teraz właściciel imienia ,które przeczytam ma podejść tu do mnie a ja nałożę mu Tiarę na głowa ,która przydzieli go do domu.
Krzyknęła Profesor McGonagall uśmiechając się do dzieci miło.
-A Greorg i Fred mówili mi o pojedynku z Trollem. Zabije ich.
Burknął Ron do Harry'ego i Hermiony składając ręce jak do modlitwy.
-Jak myślicie gdzie mnie Tiara przydzieli?
Spytał bezwiednie rudowłosy śmiejąc się niby to z radości a jednak z przerażenia.
-Kolejnego Weasleya? A jak sądzisz Roneczku? Trafisz tak jak twoi starzy zdrajcy krwi do domu Sławnego Kulejącego Psa.
Odezwał się za ich plecami zgryźliwy i niemiły głos. Draco razem z Crabbem i drugim sługusem stał za nimi naśmiewając się z rodziny Weaslyów. Ron cały poczerwieniał na twarzy a uszy miał tak czerwone jakby mu ktoś przyłożył czymś gorącym.
-Zamknij się Malfoy.
Zazgrzytał zębami chłopiec.
-Nie wymawiaj mego nazwiska swoimi plugawymi i nieumytymi zębami.
''Draco Malfoy'' wyczytała na głos Profesor. Blond włosy chłopiec szturchnąwszy Rona w bark przedostał się na podest i siadł na krześle. Tiara nawet przez chwile się nie zastanawiała tylko na cała salę krzyknęła 'SLYTHERIN!'. Z jadowitym uśmiechem na ustach odprowadził wzrokiem Rona ,który właśnie wchodził na podest by zostać przydzielonym do swojego domu.
Rudzielec otrzymał przepustkę na wieczną mękę z braćmi w Gryffindorze, przynajmniej to usłyszeli jego starsi bracia gdy Ron usiadł obok nich mamrocząc coś pod piegowatym nosem.
-Nie martw się Weasly. Będę wysyłał pieniądze na karmę dla psów, nie będziesz się musiał martwić o jedzeni.
Wydukał mu ze śmiechem Malfoy ,który siedział zaledwie paręnaście centymetrów od niego przy stole Ślizgonów.
''Harry Potter'' wyczytała Profesor a cała sala zamilkła. Nawet nauczyciele zamarli w oczekiwaniu na decyzję Tiary. Kilka chwil później zabrzmiało głośne i mocno zaakcentowane słowo 'GRYFFINDOR'. Szum powstał tak głośny ,że McGonagall musiała chwilę poczekać zanim ustaną krzyki.
''Hermiona Potter''. Po raz kolejny nie ma cisza a po chwili pytania, 'Siostra Pottera?', ' Bliźniaczka?'.
Hermiona z przerażoną minął weszła na mały okrągły stołeczek niezdarnie podwijając szatę. Spojrzała na wszystkie strony. Stół Puchonów, Krukonów. Przy stole Gryfonów jej ukochany brat wystawił kciuki mówiąc niemo ,że wszystko będzie dobrze z jego ust odczytała szept ' Kocham Cię siostrzyczko', odpowiedziała mu ' Ja Ciebie też'.
Starsza kobieta nałożyła jej Tiarę na głowę. Umysł przepełnił cichy szept starej i zniszczonej czapki Czarodzieja.
''Hmmm... nie będzie łatwo. Taka podobna do brata a jednak nie. Pełna charyzmy i uporu. Odważna i silna. Nie dam cie do Gryffindoru. Tak podjęłam decyzję''
'SLYTHERIN' krzyknęła na całą salę. Nikt się nie odezwał, nikt nie klasnął w dłonie wszyscy zastanawiali się czemu siostra Pottera trafiła do Slytherinu a on Gryffindoru. Czy to taka zabawa Tiary? Nagle z tłumu wyrwało się pojedyncze klaśnięcie. Każdy spojrzał w stronę odgłosów. To Draco Malfoy stał i klaskał bez widocznego zadowolenia.
-Brawo ,brawo!
Krzyknął dyrektor. Wszyscy zaczęli głośno krzyczeć i wiwatować. Hermiona podeszła do stolika Ślizgonów z niewyraźną minął. Zastanawiając się nad sensem jej dotychczasowego życia. Została oddzielona od brata. Będzie musiała żyć dalej, bez swojego brata u boku na lekcjach. Ale ona chce być razem ze swoim najukochańszym bratem. I będzie na zawsze.