Translate

środa, 28 sierpnia 2013

* [ 4 / 1 ] Nie wszystko złoto co się świeci



   Położyła się na sofie zakładając nogę na nogę i popijając złotawy płyn z rubinowej szklanki. Czy ich bale zawsze muszą trwać tak krótko? Nie zdążyła się nawet schlać ani dobrze wyszaleć. Ślizgoni zebrali się w Pokoju Wspólnym, niemal wszyscy pili coś procentowego i każdy z chłopaków był lekko podpity, pomijając Malfoya ,który się schlał ale dalej kontaktował.
-Ma ktoś pomysł na dalszą imprezę?
Jęknęła Hermiona ze zdenerwowaniem ,zrzucając swojego kota z nóg. Nikt jej nie usłyszał więc powróciła do pozycji leżącej rozmyślając gorliwie jak przetrwać tę całą noc.
-No cholera niech ktoś mi odpowie!
Krzyknęła a skutek był lepszy niż oczekiwała. Wszyscy zwrócili się w jej stronę kiwając głowami i mówiąc ,że trzeba zrobić dalszą imprezę. Młody Malfoy uniósł się z krzesła i wzniósł kieliszek do góry.
-Impreza w Trzech Miotłach?!
-Dobry pomysł, ale nie możemy teraz rezerwować dla nas Miotły.
-A nie słyszałeś czasem ,że jestem taki genialny i zamówiłem już rezerwacje na dzisiaj wiedząc ,że nasz zgrzybiały dyrektor każe nam pójść spać o 23 Blaise?
Wszyscy wpatrywali się w Węża jak osłupiali, zadowoleni ze słów swojego kolegi.
-Musicie tylko zorganizować resztę ludu i wymykamy się niepostrzeżenie do Hogsmeade. Wszyscy powoli wstali ze swoich miejsc.
-Zambini leć do Cedrika a ty kocico po swojego brata i całą bandę Gryfiaków. -Zarządził blondyn. Hermiona spojrzał na niego z ukosa i posłała mu nienawistne spojrzenie.

***
     Gdy wszyscy zgromadzili się na szkolnym placu Greorg i Fred zaproponowali udanie się tajemnym przejściem prosto do Miodowego Królestwa. Ich wędrówka trwała zaledwie kilka minut. Cała grupa uczniów stała na zewnątrz ,śnieg padał im na włosy a niektóre dziewczyny dygotały z zimna.
-Chodźcie !
Krzyknął Draco ciągnąc ludzi za sobą w kierunku Trzech Mioteł. Ledwo co weszli a powitał ich słodki zapach kremowego piwa. W sali stał ojciec Malfoya ubrany w ciemnozieloną szatę a w dłoni trzymał jak zawsze swoją srebrną laskę z głową węża. Wszyscy rozeszli się śpiesznie po całym barze, niektórzy na parkiet a inni do barku. Hermiona siadła na fotelu w rogu i uważnie przyglądała się tajemniczej postaci obok starszego Malfoya. Przystojny brunet lustrował całe towarzystwo swoimi błękitnymi oczami. Młoda Ślizgonka pomyślała przez moment ,że ma identyczny wzrok jak Draco. Przejawia nim zniechęcanie ale jednocześnie wielkie zainteresowanie i podziw do każdej kobiety.
 Założyła nogę na nogę i uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie ognistego tanga z Malfoyem. Były to jej najlepsze chwile, nie dlatego ,że tańczyła tylko dlatego z kim tańczyła. Nie przyjmowała do siebie wiadomości ,że może zacząć się zakochiwać w takim dupku jak Draco Malfoy. Brązowowłosy chłopak stał koło arystokraty, rozmawiał zarówno z Lucjuszem jak i Draco. Przez głowę nastolatki przemknęło miliardy myśli o tym czy ten przystojny chłopak jest ich rodziną czy jeszcze coś innego. W końcu po rodzinie Węży można było spodziewać się wszystkiego. Upiła spory łyk bursztynowego płynu ze szklanki.
-Hej siostrzyczko, nad czym się tak zastanawiasz?
Hermiona spojrzała na swojego brata. Był już nieźle wstawiony, rozpięta koszula niezbyt elegancko wyglądała ale Harry wyraźnie podniecał swoim wyglądem Ślizgońskie dziewczyny.
-Harry kim jest ten chłopak?
Szepnęła cichutko, wskazując niezauważalnie dłonią na przystojnego bruneta ,który stał pod ścianą.
-To starszy brat Malfoya.
-Malfoya? Przecież on nie ma rodzeństwa?
-Tak mówiono, nie wiesz jak tam w tej rodzinie naprawdę jest.
Powiedział dziewczynie. Wstał i energicznym krokiem oddalił się na parkiet. Wysoki chłopak widząc ,że Harry oddala się na parkiet odstawił swój kieliszek na bok i powolnym wręcz leniwym krokiem podszedł do rudej Ślizgonki. Uniosła zielone oczy ku górze słysząc nieznajomy głos, gdy zorientowała się kto tak naprawdę do niej podszedł zarumieniła się bardzo i uśmiechnęła najpromienniej jak potrafiła.
-Witaj. -Szepnął do Hermiony kłaniając się nisko jak prawdziwy dżentelmen. 
-Cz...e-e-eść
-Jesteś Hermiona Potter prawda?
Kiwnęła tylko głową.
-Peeta Malfoy, straszy brat Draco. Rzeczywiście jesteś taka piękna jak mówił mój brat.
Powiedział i ucałował lekko jej dłoń. Hermiona spojrzała na niego zdezorientowana. Malfoy rozpowiadał po rodzinie ,że ona jest piękna. Typowy palant.
-Mogę się przysiąść?
Zapytał.
-Jasne.
Podsunęła się bardziej na brzeg wielkiego czerwonego fotela. Czuła się trochę niezręcznie w tej sytuacji, pierwszy raz chłopak siedział niej tak blisko pomijając bliskość Dracona. Delikatny zapach cytryny i egzotycznych zapachów omiótł jej ciało aż zatrzęsła się lekko.
-Zimno ci?
Zapytał z troską w głosie brunet wykazując wyraźną chęć zdjęcia swojej czarnej marynarki.
-Nie. Tak tylko jakoś... - zaczęła się tłumaczyć lecz nie szło jej to najlepiej – Powiedz mi Peeta co cię sprowadza do naszych stron?
Zagadnęła upijając delikatny i subtelny łyp trunku. Obserwowała jego reakcję, był całkowicie wyluzowany a błękitne oczy lśniły w podnieceniu. Spojrzał na nią powoli i przeciągle.
-Ojciec poprosił mnie bym w końcu wrócił do domu. Wiesz sam zdecydowałem do jakiej szkoły pójdę i wybrałem tę samą do której chodzi Wiktor Krum.
-Wiktor? Widziałeś go? - krzyknęła podekscytowana przerywając przystojniakowi.
-Tak. Masz od niego pozdrowienia.
Zaśmiał się i niezauważalnie przysunął się do niej, zrywając niemą granicę intymności dziewczyny. Musiała przyznać młody Malfoy podniecał ją totalnie, realnie. Draco przy swoim bracie to tylko taka malutka muszka bez wigoru.
-A i jak teraz będzie? Masz jeszcze jeden rok do zrobienia?
-Tak można powiedzieć. Dokończę ten rok i następny w Hogwarcie. Dumbeldore przyjął mnie warunkowo pod warunkiem ,że nie będę stwarzać żadnych kłopotów.
-No tak
Zapadła między nimi lekko niezręczna cisza. Żaden nie wiedziało co powiedzieć. Chłopak otarł się przypadkowo nogą odsłonięte udo dziewczyny, na ten nagły i niespodziewany dotyk zadrżała. Chłopak widząc reakcję na niezamierzony ruch uśmiechnął się do niej. Już wiedział ,że będzie mógł zniszczyć swojemu braciszkowi to co tak bardzo Draco pokochał. Peeta chciał odebrać Hermionę swojemu rodzonemu bratu, wprawdzie ruda Ślizgonka spodobała mu się ale była zbyt łatwa. Nieświadoma swego niebezpieczeństwa przy przystojnym brunecie nastolatka siedziała spokojnie obok starszego Malfoya.
Draco obserwował z drugiego stolika swojego brata. Nigdy go nie lubił i on bardzo dobrze o tym wiedział. To ,że żywił do tej rudej jakiekolwiek uczucia nie myślał ,że Peeta będzie to teraz wykorzystywać w tak bezczelny sposób. Wypił do końca piwo wstał energicznie. Nie wytrzymał już gdy zobaczył jak brunet ociera się o jego ukochaną. Podszedł do nich.
-Hermiono może ze mną zatańczysz ?
Zaproponował dziewczynie z dormitorium. Odmówiła. Co czuł? Złość. Nienawiść do brata. Chciał zabić. Rozwalić coś. Postanowił ,że się opanuje.
-Peeta, nie pozwalam … tylko tknij … dotknij … - nie potrafił się nawet wysłowić podczas ataku złości i histerii – Zrób jej coś a zakopię cię żywcem.
Wysyczał tylko. Hermiona patrzyła przerażona na blondyna on odwrócił się i zaczął iść. Zdziwiona i zaniepokojona wstała z fotela i pobiegła za nim. Znalazła go przed barem. Stał zdenerwowany i chodził w kółko.
-Draco?
Nie odwrócił się. Nawet nie zareagował.
-Draco, nie wiem co się stało ale nie powinieneś grozić swojemu bratu. Jest bardzo miły. Na pewno nic by mi nie zrobił.
Chłopak zaśmiał się szyderczo. Odwrócił się do niej z groźną mina, odsunęła się od niego.
-Nic ci nie zrobi? A myślisz dlaczego tak cię bajerował?
-Bo mnie lubi?
-Ta. Każdą lubił. Tylko po to by mnie zniszczyć.
Dziewczyna przetrawiała powoli słowa. ' Tylko po to by mnie zniszczyć.'
-Co to znaczy?
Spytała chcąc usłyszeć dokładne wyjaśnienie i przy okazji pozbyć się obaw do nowo poznanego przystojnego chłopaka. Draco podszedł do niej bardzo blisko. Nie wyczuwała od niego alkoholu. Musiał być trzeźwy. Delikatnym gestem odgarnął jej rudy kosmyk z policzka. Ich usta oddzielało zaledwie parę centymetrów. Czuła na swoich wargach szybki i gorący oddech blondyna. Jego dłoń bezwiednie wędrowała po plecach Ślizgonki. Teraz objął jej delikatnie i przyciągnął do siebie. Czule wplótł palce we włosy dziewczyny. Przylgnęła do niego jeszcze mocniej napierając ciałem na niego. Czuł się teraz wspaniale, trzymał w ramionach najpiękniejszą kobietę swojego życia. Mógłby stać tak wiecznie. Delikatnie przejechał rozpalonymi wargami po szyi rudowłosej. Dokładnie czuł jej niesamowity puls i wyczuł jak bardzo zaczyna się rozgrzewać. Jej ciało zdawało się płonąć.
-To znaczy Hermiono, że bardzo mi się podobasz ale on będzie chciał wszystko zepsuć. Zniszczyć moje uczucie a ciebie zabrać dla siebie. Nie mogę na to pozwolić.
Szepnął jej namiętnie do ucha i odsunął się nagle. Popatrzyła w słodkie i teraz ciepłego odcieniu oczy. Bardzo nieśmiało zbliżyła się do twarzy Węża i delikatnie chciała pocałować Ślizgona lecz ten odsunął się od niej ze łzami w oczach.
-Jeszcze nie teraz Hermiono. Nie teraz.
I odszedł. A ona po raz kolejny tego wieczoru została zdziwiona i pozostawiona z wieloma pytaniami. Znów Ślizgon ją zostawił a on wyszła na głupią łatwą dziewczynę. W tym momencie mogła wyszeptać tylko to słowo. CHOLERA.

----------------------------------------------------------------------

Czekam na szczerą opinię :D pS bety nie przyjmę żadnej :3 trening czyni mistrza :) a tak to by nie miało sensu. :) 

środa, 21 sierpnia 2013

* [3] Bal



   W Wielkiej Sali zebrało się dość dużo osób. Roczniki wybrane przez Profesora były chyba najlepsze w całej szkole. Hermiona przesiedziała w łazience około trzech godzin razem z Pansy próbując ułożyć niesforne rude włosy w jakąś ładną i zgrabną całość. Suknia ,którą otrzymała od swojego brata i przyjaciela wisiała spokojnie na szafie czekając aż właścicielka ubierze się w nią. Miała trochę obawy czy aby nie jest to nazbyt kosztowna i ekstrawagancka suknia na taki zwykły bal na który niestety zaprosił ją Draco Malfoy największy dupek na świecie. Nie mogła mu odmówić bo zaszantażował ją zdjęciami z jej jednej przechadzki nad jeziorem przy szkole. Lata były bardzo gorące a dyrektor nie zabronił kąpieli w jeziorze. Ale nie miała ochoty by cała szkoła widziała jej ciało.
Z pomocą Pansy założyła piękna sukienkę od Harry'ego. Biało złota góra opinała jej dekolt uwydatniając ( nie za mocno ) piersi. Sukienka była najprostsza na świecie. Delikatny krój ni była ani za długa ani za krótka choć Hermiona wybrała by ciut dłuższą. Lekko opinała zgrabne uda dziewczyny a białe szpilki ,które były załączone w prezencie jeszcze bardziej dodały jej seksapilu.
-Wow Hermiono teraz naprawdę wyglądasz seksownie. Wow.
Szepnęła z pasją Pansy która ubrała się w elegancką Czarną mini.
-Teraz to i ja by Cię tkną. Nawet patykiem kocico.
Hermiono prychnęła i z gracją uniosła dłoń w stronę chłopaka. Wziął ją pod rękę i ruszyli razem z Lochów do Wielkiej Sali. Pansy wybrała się razem z Zambini ,który nadzwyczaj umilał wszystkich życie swoimi dowcipami i blondynkach.
-Błagam cię Blaise zamknij się bo twoje żarty nikogo nie śmieszą.
Powiedział choć wkoło niego wszyscy się śmiali.
-Malfoy to z twoich żartów nikt się nie śmieje.
Uraziła męską dumę chłopaka. Ten zmarszczył wymownie brwi i nie odezwał się ani słowem. Powoli szli przez hol na schody przed nimi kilka innych par. Lena z Nevillem, Ron z Luną i wiele innych osób. Dziewczyny poubierały się w piękne bogate lub skromne suknie wieczorowe, a każdy chłopak był w garniturze. Po raz pierwszy Hermiona zauważyła ,że Draco nawet przystojnie wygląda w garniaku. Odrzuciła od siebie szybko tę myśl za stapiając ją stwierdzeniem 'Malfoy to dupek'.
-Hermiono teraz wyglądasz jak kobieta.
Szepnął jej do ucha Ślizgon. Zarumieniła się mocno, takie słowa z ust Malfoya brzmiały niemal jak 'kocham cię'.
-A ty w końcu wyglądasz jak człowiek.
-Ja zawsze wyglądałem jak człowiek.
-Nie prawda.
-A jak twoim zdaniem wyglądałem? Hmmm...?
-Jak Troll lub jeszcze gorzej.
-Uznam to za komplement.
-To był komplement Malfoy. I nie rób miny jak małe dziecko , choć i tak nie mało Ci do niego brakuje.
Nie odezwał się na te słowa tylko ścisną pięść. Lubił gdy ktoś ma ciętą gadkę ale nie lubił gdy jest to dziewczyna a w dodatku dziewczyna z jego domu. Schodzili powoli po schodach, Hermiona próbowała nie zwracać uwagi na innych ludzi. Uczniowie wzdychali i wychwalali jej wygląd. Nie ma dziwne razem z Pansy trudziły się kilka godzin a pomagała im jeszcze Lena i Luna ,które w dziedzinie mody miały o wiele większe pojęcie niż Hermiona.
Weszli na Wielką Salę.
-Witam was moi kochani uczniowie. Wyglądacie pięknie i mam nadzieję ,że tak też uważacie. Dzisiaj naszym balem otwieram a raczej zaczynam nasz tydzień z mugolami. Jutro poświęcimy dzień na … hmmm … gotowanie. Zjecie to co zrobicie. Skrzaty mają wolne. No więc nie będę wam już zanudzał i zapraszam do zabawy.
-Ta...to ja idę do barku a Ty się dobrze baw kocico.
Hermiona stanęła jak wryta nie wiedziała czy dobrze słyszy.
-Co takiego?
-To co usłyszałaś. Idź sobie z Pansy poskacz a ja mam ważniejsze sprawy niż obracanie tyłka na parkiecie.
-Dupek.
-Mhm...
Draco skierował się w stronę barku z trunkami zostawiając rudowłosą na środku sali. Całkowicie zdruzgotana skierowała się w stroną foteli w południowym rogu sali.
-Nie tak prędko, zanim sobie pójdziesz musisz chyba ze mną zatańczyć. Co?
-Harry. Dobrze ,że jesteś. Malfoy powiedział …
-Wiem co powiedział to zwykły dupek. Nie przejmuj się. Choć.
Brat pociągnął ją na środek parkietu. Znana kapela 'Fatalne Jędze' zaczęła grać przebój ostatnich lat. Spokojną piosenkę opowiadającą o zakochanej czarownicy. Czarnowłosy objął Hermionę w pasie i przytulił się do niej. Nie potrafili bardzo dobrze tańczyć więc kołysali się na boki w rytm melodii. Hermiona oparła głowę o ramiona swojego brata. Mimo swoich szpilek dalej była niska. Harry mierzył prawie dwa metry więc przy nim zawsze czuła się bezpieczna.

***

(Godzinę później - przy barze)

   Draco sączył już kolejny drink z przezroczystego kieliszka. Postarał się by trunki były wysoko procentowe dzięki niem jak twierdził mógł się dobrze bawić. Razem z Blaisem, Ronem i Pansy siedzieli na wpół trzeźwi ( Draco już raczej trzeźwy nie był ) popijając przezroczysty gorzki płyn. Weasly ustawiał butelki po piwie na stoliku próbując je policzyć. Niestety nie dokonał tego bez pomocy Blaise który najmniej odczuwał skutek Wody Ognistej.
-Draco powiedz no nam … czemu ty ni … tańmcczysz
Wybełkotał Ron.
-Bo to nie jest zadanie dla mnie. Nie chcę gorszyć dzieci na tej sali.
Rzekł Malfoy upijając eliksir otrzeźwiający ,który specjalnie uwarzył na tę okazję.
-A mosze zatńusz z Har...amioną ?
Blaise poklepał go po plecach na dowód szczerości swojej propozycji. Draco zaśmiał się a jego wzrok powędrował ku roztańczonej rudowłosej. Pomyślał przez chwilę ,że jest piękna.
-I co jeszcze? Mam stanąć na środku sali i się rozebrać?
-Możesz...ja się zgadzam.
Ożywiła się tymi słowami Pansy.
-Stawiam dwa galony ,że nie zatańszcy...
Wydukał Ron omal nie wylewając połowy butelki wina na podłogę.
-A skąd je weźmiesz Weasly?
-A to nie twoja sprafa Blaise. Mófię ,ze nie satńczy...
Draco obserwował rozmowę przyjaciela z rudzielcem.
-Przyjmuję zakład stawiam pięć galeonów ,że Dracuś nie zatańczy z Mionką.
Krzyknęła Pansy wstając niezdarnie z fotela. Draco nie lubił gdy w niego wątpiono. I nie pozwolił tym razem by jego przyjaciele się na nim 'zawiedli'.
-A ja obstawiam ,że zatańczy.
Powiedział murzyn wkładając sobie do ust garść orzeszków. Draco wstał z fotela. A co mu szkodzi zatańczy. Mimo swojego stanu używalności nie da za wygraną i zatańczy.
-Blaise idź zamów jakąś nutę a ja idę na … na parkiet.
Jego przyjaciel żwawym krokiem poszedł do kapeli a Malfoy wstał i ruszył w stronę Hermiony.
Powolnym krokiem przemierzył połowę sali zanim dotarł do upragnionego miejsca.
-Pani pozwoli do tańca?
Hermiona odwróciła się zdziwiona słowami które usłyszała za swoimi plecami i to w dodatku te słowa wypowiedział sam Draco Malfoy. Kiwnęła głową i podała mu rękę bardzo zdziwiona i zdenerwowana wręcz. Pierwszy raz w życiu przecież będzie tańczyła z Malfoyem a w dodatku nie wiedziała czy da radę w ogóle się ruszyć. Może się nie zabije przy tym. Z głośników popłynęły słowa. ''A oto taniec dedykowany specjalnie dla Hermiony Potter od Dracona Malfoya. Białe światło skierowało się na nich tak by wszyscy na sali widzieli ich poczynania.
-Ja nie umiem tańczyć.
Syknęła rudowłosa do ucha chłopaka.
-Zaufaj mi.
-Tobie? Wolne żarty.
-Nie żartuję.
Nie zdążyła odpowiedzieć bo Draco złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Patrzyła się w jego stalowe oczy i bardzo powoli rozluźniała swoje mięśnie. Skrępowana i sztywna przywarła całym ciałem do Węża. Zaczęli wirować na parkiecie wśród muzyki ognistego tanga. Emocje dziewczyny wzięły górę i zaczęła energicznie się poruszać jak najbardziej wczuwając się w muzykę. Poczuła jak dłonie chłopaka obejmują ją coraz mocniej a jego oddech gwałtownie przyśpiesza. Ich twarz dzieliło zaledwie parę centymetrów a dłonie spletli w gorącym uścisku. Nagle chłopak złapał jej nogę i podniósł do góry tak że obejmowała go w pasie. Poczuła ze materiał nie wytrzymał nagłego  naciągnięcia i pęka wzdłuż uda odsłaniając spory kawałek jej ciała. Na sali słychać było głośne gwizdy chłopaków i śmiech zauroczonych dziewcząt.
-Wiesz ,że właśnie zniszczyłeś moją najpiękniejszą sukienkę?
-Ciesz się raczej ,ze nie zniszczyłem ciebie.
Szepnął jej dwuznacznie do ucha rozpalając jej ciało. Czuła delikatny i gorący podmuch na swojej szyi. Omal nie jęknęła z rozkoszy ,niewinny taniec przeistoczył się w szaleńczą walkę hormonów i posłuszeństwa ciała. Mężczyzna świadom tego jakie wrażenie powoduje na rudej Ślizgonce nachylił się nad nią powodując tym samym ,ze wygięła się do tyłu w łuk. Schylił się nad jej dekoltem i delikatnie musnął rozgorączkowanego ciała dziewczyny. Sama bez przymusu z drugiej strony objęła go swoją nogą przyciągając jeszcze bliżej. Ich usta dzieliło kilka centymetrów a gorąca atmosfera i ich uczucia wypisane były na ich twarzach tak mocno ,że każdy potrafił by to odczytać. Muzyka ucichła ich taniec dobiegł końca a oni dalej stali w bezruchu wpatrzeni w swoje oczy zetknięci twarzami. Wkoło wszyscy bili brawo i gwizdali zadowoleni z pokazu. Hermiona oprzytomniała nagle wyrwana z transu spojrzała na swojego partnera. Draco sam nie potrafił określić co się właśnie stało ale był bardzo zdumiony tego jakie uczucia włącza w nim bliskość Hermiony Potter. Skłonił się przed Ronem ,Blaisem i Pansy którzy wymieniali się uwagami i ogólną aprobatą ich żywiołowego tańca, Hermiona zaś stała na środku sali nie mogąc dalej zrozumieć co właśnie się stało.

wtorek, 20 sierpnia 2013

*[2] Święta Bożego Narodzenia



Obudziła się w cieplutkiej pościeli w Ślizgońskim dormitorium. Dziś znowu miała sen, śniło się jej ten pierwszy dzień w nowej szkole. Szyderstwa kierowane od Malfoya w stronę Rona i Harry'ego a także niej. Nie pamięta już szczegółów bo w końcu minęło pięć lat od tego zdarzenia gdy została wybrana przez Tiarę do Slytherinu. Domu w ,którym nigdy nie miała ochoty być ani przebywać czasu z nikim z tego domu. A jednak los tak się postarał i została tam przydzielona. Nie mogła nic zmienić a tym bardziej nie widziała sensu użalania się nad sobą. W końcu dziś wyjątkowy dzień. Boże Narodzenie. Wyskoczyła czym prędzej z łóżka omal nie wywracając się na łóżko pochłoniętej w czytaniu Pansy. Skoczyła prędko do swojej torby i wyciągnęła czy wielkie ozdobione w jaskrawe papiery pudełka. Paczki dla przyjaciół i nie tylko. Spojrzała w głąb torby i stwierdziła ,że weźmie całą. Złapała ciężki pakunek i zatachała pod kominek. Z lekką niepewnością włożyła ją w ogień, który w sekundę zmienił swoją barwę na złotawo zielony. Torba z prezentami znikła. Przez ostatnie pięć lat bardzo dużo się nauczyła. Skrzaty za pięć minut rozniosą wszystkie jej pakunki pod odpowiednie drzewka z każdym w dormitorium. Nie mogła się doczekać kiedy zobaczy minę Harry'ego i Rona dla ,których kupiła coś nadzwyczajnego. Dla Pansy i nawet dla Malfoya kupiła drobne upominki.
-Herm, możesz mi podać kawę?
Powiedziała Ślizgonka leżąca w łóżku. Hermiona zaśmiała się i rzuciła poduszką w Pansy.
-A to za co?
-Wstawaj marudo! Dziś Boże Narodzenie! Nie ma czasu na leżenie … Hmmm … nawet się zrymowało.
Zaśmiała się głośno. Z Pansy Parkinson na początku się nie lubiły ale z czasem się zaprzyjaźniły a połączyło je wspólne nienawidzenie Draco Malfoya. To było dziwne ale rudowłosa nie wiedziała czy go nienawidzi czy go aż tak lubi ,że go nienawidzi.
-Ta... zrymowało się tak samo jak moje słowa , podaj mi kawę z mlekiem.
-No wstawaj tłuścioszku. Nie leń się tylko chodź prezenty oglądać!
-Ja tłuścioszkiem? O ty jędzo.
Czarnowłosa rzuciła się z radosnym piskiem na Hermionę. Ta jednak zwinnie wymknęła się jej i zbiegła po schodach krzycząc radośnie i budząc wszystkich w dormitorium. Podbiegła razem z Pansy do wielkiej choinki ośnieżonej sztucznym śniegiem, ozdobionej milionami bąłbek  i innych zaczarowanych specyfików. Złapała pierwszą paczkę z wyraźnie napisanym imieniem i nazwiskiem 'Hermiona Potter'. Delikatnie otworzyła pudełko. Jej zaskoczenie odmalowało się na twarzy i aż krzyknęła z zadowolenia.
-Co tam masz? Pokaż!
Hermiona siedziała sparaliżowana.
-Zobaczyła nagiego Weasleya i aż jej mowę odjęło.
Do dormitorium wszedł zaspany Malfoy w samych bokserkach. Hermiona rzuciła mu mordercze spojrzenie. Widząc jego stan zaśmiała się w duchu. Malfoy jest jak małe dziecko. Sam nie wie czego chce. Musi się popisywać ale lubi jak się o niego dba.
-Masz i się zakryj zanim drzewko ze wstydu spłonie.
Rudowłosa rzuciła mu zielony koc.
-Ha ha ha …
Zaśmiała się zgryźliwie i nie powiedział nic więcej. Dziewczyna wyjęła z paczki piękną złoto białą suknię. Do tego białe rękawiczki i buty na obcasie. Na dnie paczki leżał rulonik. Szybko go odpieczętowała a w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia.
''Dla mojej kochanej siostrzyczki.''
''Mam nadzieję ,że gdy to czytasz pamiętasz nasze dzieciństwo i wszystko co nas łączy. Nie chcę byś zapomniała. Ta suknia jest specjalnie dla ciebie z okazji jutrzejszego balu Bożonarodzeniowego. Mam nadzieję ,że Ci się podoba. ''
''Harry z Ronem''
-Jaka piękna.
Szepnęła Pansy widząc jak złote paseczki skrzą się w świetle kominka.
-Ta taka piękna ,że aż chce mi się rzygać.
Mruknął Draco otwierając swoją pierwszą paczkę.
-Łazienka na szóstym piętrze. Z powodu awarii dziś do naszej łazienki tutaj Cię nie wpuszczamy.
-Aha....uważaj bo uwierzę kocico.
Hermiona zgarnęła rude włosy z czoła i z delikatnością podniosła malutką paczuszkę ozdobioną błękitnym ozdobnym papierem ( był to jej ulubiony kolor ). Draco na moment zaprzestał oglądania swoich prezentów tylko uważnie obserwował rudą dziewczynę. Mówiąc szczerze był okropnie ciekawy jak zareaguje na prezent od niego.
Hermiona wyjęła pudełeczko z papieru i otworzyła. Po raz kolejny uśmiechnęła się. Malutki srebrny pierścionek z błękitnym oczkiem siedział w białej poduszeczce. To pierścionka załączony był rysunek. Migające serduszko opatulone zielonym wężem i misternie wykonany napis. ''Tu zawsze będziesz bezpieczna''. Odwróciła się do Pansy i pokazała prezent. Przyjaciółka pisnęła ze szczęścia jakby to ona go dostała a nie Hermiona. Zielonooka założyła pierścionek na czwarty palec u lewej ręki. Pasował jak ulał, jakby ktoś odmierzył dokładnie jaki rozmiar ma mieć pierścionek.
-Kocico dzięki za taki wspaniały prezent ale naprawdę mam czym palić w kominku.
Wyszeptał złośliwie Draco do jej ucha.
-Tak myślałam ,że może w domu ci zabraknie?
-Hmmm...może...
Hermiona kupiła Malfoyowi książkę 1001 sposobów jak poderwać czarodziejkę. Wiedziała od zawsze ,że arystokrata poradzi sobie i bez tego ale kilka dni praktyki mu się przyda.
-Mam nadzieję ,że znajdziesz jakiś wolny kominek bo jeśli zaczniesz ją czytać to pożałuje ,że wydałam na ciebie aż dziesięć galeonów.
-Nie martw się coś znajdę.

***
   Czas zadowolenia mijał a Hermiona zastanawiała się od kogo dostała piękny pierścionek. Od Pansy dostała pożyteczną książkę '' Milion sposobów na transmutację ''. Lena uraczyła ją złotym puszkiem. Siedziała spokojnie obok swojego brata. Wpatrywali się od godziny w śnieg. Przytuleni do siebie opowiadali o prezentach jakie dostali i o szczęśliwej minie Rona gdy otworzył nowe szachy dla Czarodziejów. Był tak szczęśliwy ,że omal nie spadł ze schodów, na szczęście Dean go uratował. Hermiona opowiedziała bratu jak Draco wyśmiał jej prezent i zachwalał prezent od Blaise. Litr czystej wody ognistej.
-Nie martw się, pewnie pochłonie tę książkę w wieczór
-Razem z Wishy.
-Nie to już zrobił teraz.
Zaśmiali się razem. Jako rodzeństwo kochali się bardzo i wiedzieli ,że nigdy nie mogą pozwolić by coś zniszczyło ich miłość. Jako przeciwne domy musieli nie współpracować ze sobą. Niestety.
   Nagle na całym terenie szkoły w każdej klasie w każdym miejscu rozbrzmiał się zadowolony głos Dumbledora.
-Witajcie kochane dzieci. Wesołych Świąt. Mam nadzieję, że wszyscy są zadowoleni ze swoich prezentów. Ja także dziękuję...dostałem trzy pary grubych Skarpetek mówię wam naprawdę są ciepłe.
Zaśmiał się głośno. Uczniowie znajdujący się razem przed szkołą dołączyli do jego radości.
-Dziękuję także za czerwone gatki do spania. Motyw w renifery jest bardzo interesujący … prezent anonimowy.
Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem a Neville wyszczerzył zęby do Harry'ego śmiejąc się ze swojego genialnego pomysłu.
-Hmmm...przeglądałem prezenty i znalazłem coś bardzo przydatnego. Grzebień do czesania mojej siwej brody. Niestety nie potrafię tego obsługiwać i omal nie spaliłem swojej brody. Więc zastanawiam się czy ktoś planuje zabójstwo na moją siwą brodę?
Znów śmiech. Profesor miał dzisiaj bardzo dobry humor co i odbiło się na uczniach.
-No dobra. Dzisiaj wysyłamy 1,2,3 oraz 7 rocznik na tygodniowe wakacje. A my zaczynamy nasz tydzień z mugolami. Nie martwcie się żadnych mugoli nie będziemy tu gościć. Musicie zapoznać się z zabawami i elrktorniką … oj …. E-L-E-K-T-R-O-N-I-K-Ą
przeliterował profesor trudne dla niego słowo.
-No więc tak . Zbieracie się wieczorem na Wielkiej Sali na nasz Bal Bożonarodzeniowy i zaczniemy nasz tydzień z mugolami. A teraz chodźcie na obiad. Skrzaty na moje życzenie zrobiły wam tosty z Reniferami.
Wszyscy uczniowie zaśmiali się głośno. Tydzień w Hogwarcie zapowiadał się bardzo ciekawie.

* [1] Sam Początek



 Zanim zaczniecie czytać mam parę słów :) nie wiem czy spotkaliście się z blogiem na którym okazuje się ,że Hermiona jest siostrą Harry'ego? jak nie to właśnie tu macie mój eksperyment :) mam nadzieję ,ze wam się spodoba czekam na komentarze :) 
Miłego czytania :) ``````````````````````````````````````



   Dziewczyna w wieku jedenastu lat pchała swój wózek w niewiadomą stronę. Rude kręcone loki spływały delikatnie na twarz a zielone oczy iskrzyły się w sztucznym oświetleniu na dworcu. Metalowy wózek z dwoma ciężkimi walizkami był wysoki tak ,że dziewczyna ledwo go pchała. Za nią szedł chłopiec o kruczoczarnych włosach i tak samo intensywnych zielonych oczach.
-Harry, myślisz ,że znajdziemy ten peron 9 i 3/4 ?
Pisnęła przerażona gdy jakiś wysoki mężczyzna w garniturze popchnął jej wózek prawie przewracając nieszczęsną dziewczynkę na asfalt.
-Nie wiem Hermiono. Hagrid powiedział ,że to będzie gdzieś tutaj.
Powiedział wskazując na pustą przestrzeń między peronem 9 i 10.
-Ale go nie ma. Harry musimy go znaleźć.
-Ale jak?
Stali tak oglądając się na wszystkie strony w nadziei na znalezienie kogoś kto mógłby im pomóc. Dziewczynka potarła bliznę na czole. Jej brat miał taką samą, w kształcie błyskawicy przecinającej niebo w letnie burze. Była to pamiątka tragicznego wypadku ich rodziców. Zginęli. Voldemort ich zabił. Tak samo jak potem próbował uśmiercić ją i Harry'ego. Nasłuchiwała mocno innych ludzi ,co mówią i gdzie idą.
''Ronald pośpiesz się! Nie możemy się spóźnić na peron 9 i 3/4! To twój pierwszy dzień w szkole. Pośpiesz się chłopcze!''. Wyłapała krzyk kobiety w tłumie.
-Harry, Harry! Patrz tam.
Wskazała gestem na kobietę z dziećmi pchającymi wózki podobne do ich wózków. Nie zastanawiając się nad niczym pchnęli swoje bagaże przed siebie i pobiegli do starszej kobiety.
-Przepraszamy panią. Szukamy Peronu 9 i 3/4 bo chcemy dostać się do Hog...
-Do Hogwartu kochaniutka?
Dziewczyna kiwnęła głową i złapała brata za rękę uśmiechając się do niego po raz kolejny w życiu udowadniając mu ,że potrafi dbać o ich sprawy.
Musiała się nauczyć. Przez jedenaście lat mieszkała u znienawidzonego wujostwa. Największych mugoli jacy chodzą po świecie. Nie nienawidziła ciotki Petuni ani wuja  ale jeszcze bardziej nie nie znosiła ich syna. Grubego ,tłustego prosiaka Dudleya. Kochany jedynaczek wujostwa zawsze się znęca nad jej bratem. Bił Harry'ego a Hermionie zniszczył jej najukochańszą lalkę, pozostałość po rozwalonym domu ich rodziców. Wyrwała się z zamyślenia gdy zobaczyła równie rudego jak ona chłopca ,który wychodził właśnie zza wózka starszego brata. Uśmiechnął się nieśmiało do dziewczynki i czarnowłosego. Hermiona trochę się zawstydziła tak samo jak Harry. Chłopiec Weasleyów mimo tego ,że nie byli bogaci był dobrze ubrany. Miał ładny brązowy sweterek i ciemne spodnie oraz czyste buty. Rudowłosa spuściła wzrok. Była ubrana w za duże spodnie Dudleya ,które na niej wisiały jak worek. Błękitną rozciągniętą bluzkę włożyła w spodnie. A na nogach miała malutkie pantofelki od sąsiadki ,która ulitowała się któregoś dnia nad nią widząc ,że chodzi bez obuwia do sklepu. Harry też nie był wystrojony jak książę z bajki. Miał za duże brązowe spodnie i ciemno niebieską koszulę bez kilku guzików.
-Jestem Molly Weasley. To są moi synowie Percy, Greorg, Fred i Ron. Chłopcy pomachali wesoło do nich.
Do starszej kobiety podeszła dziewczynka o pięknych blond włosach i ametystowych oczach.
-To Lena. Moja najmłodsza córka. Za rok pójdzie do Hogwartu. A wy pierwszy raz tutaj pewnie?
-Tak proszę Pani.
Powiedzieli jednocześnie Harry i Hermiona. Byli bardzo skrępowani i zdziwieni taką uprzejmością ze strony nieznanych im Czarodziejów. W domu gdzie mieszkali z wujostwem śmiali się z nich gdy tylko wspominali o magi. A gdy dostali listy z Hogwartu ciotka Petunia zamknęła ich w pokoju i oznajmiła ,że do żadnej szkoły dla psychopatów ich nie wyśle. Wygłosiła przy tym bardzo długie kazanie na temat gdzie zaprowadziło to mieszanie się w magię ich rodziców i ,że nie pozwoli na to by ktoś zniszczył im dzieciństwo. Na szczęście gajowy z Hogwartu uratował ich z opresji i dzięki niemu dziś mogli stać na tym peronie.
-Ach... jaka tam ze mnie pani. Możecie do mnie mówić ciociu. A jak wy się nazywacie kochane szkraby?
-Jestem Hermiona Potter a to mój brat Harry. Nasze wujostwo mugole przywieźli nas na dworzec a Hagrid kazał szukać nam peronu 9 i 3/4. Niestety od pół godziny go szukamy i nie możemy znaleźć.
-A wasi rodzice?
Dzieci spuściły wzrok. Kobieta zrozumiała i przygarnęła dwójkę do siebie tuląc ich jak matka.
-Widzicie tą ścianę?
Wskazała na pomarańczowo kremowy mur. Hermiona i Harry kiwnęli głowami.
-Wystarczy ,że będziecie szli prosto na niego. Nie bójcie się.
-Mamy na niego wejść?
Spytał niepewnie czarnowłosy.
-Tak skarbie. Jak się boisz to najlepiej biegnij. Percy ty pierwszy.
Chłopiec w czarnej szacie zaczął biec na słupek. Rodzeństwo próbowało nie mrugać by żadnego szczegółu nie przeoczyć. Nagle chłopiec zniknął , rozpłynął się w ścianie. Oboje wydali z siebie dźwięk przypominający zasysanie odkurzacza. Kobieta uśmiechnęła się do nich.
-Teraz wy.
-Razem?
Harry złapał siostrę za rękę patrząc jej w oczy.
-Tak Harry. Razem. 

***
   Po kilku godzinach jazdy pociągiem do Hogwartu dotarli na miejsce. Założyli swoje czarne szaty ,które pomógł im kupić Hagrid u Madame Malkin. Swoje różdżki włożyli do specjalnych kieszonek zrobionych wewnątrz szat.
-Pirszoroczni! Pirszoroczni tutaj.
Nawoływał gajowy dzieci ,które wysiadały właśnie z pociągu.
-Hej Hagridzie.
Zawołał Harry do olbrzyma. Ten obrócił się szukając właściciela głosu.
-Tutaj Hagridzie. Na dole.
Zaśmiała się Hermiona.
-O cholibka. Wybaczcie. Dzisiaj tyle pracy z tymi uczniami. Wiecie urwanie głowy. Nawet Kieł ma już dosyć.
Wskazał na psa obok swojej nogi. Wokół gajowego zebrała się gromada dzieci i czekała na to co każe zrobić.
-Wybaczcie.
Szepnął do rodzeństwa i machnął rękę na dzieci wskazując w którą stronę mają iść.

***
-Teraz właściciel imienia ,które przeczytam ma podejść tu do mnie a ja nałożę mu Tiarę na głowa ,która przydzieli go do domu.
Krzyknęła Profesor McGonagall uśmiechając się do dzieci miło.
-A Greorg i Fred mówili mi o pojedynku z Trollem. Zabije ich.
Burknął Ron do Harry'ego i Hermiony składając ręce jak do modlitwy.
-Jak myślicie gdzie mnie Tiara przydzieli?
Spytał bezwiednie rudowłosy śmiejąc się niby to z radości a jednak z przerażenia.
-Kolejnego Weasleya? A jak sądzisz Roneczku? Trafisz tak jak twoi starzy zdrajcy krwi do domu Sławnego Kulejącego Psa.
Odezwał się za ich plecami zgryźliwy i niemiły głos. Draco razem z Crabbem i drugim sługusem stał za nimi naśmiewając się z rodziny Weaslyów. Ron cały poczerwieniał na twarzy a uszy miał tak czerwone jakby mu ktoś przyłożył czymś gorącym.
-Zamknij się Malfoy.
Zazgrzytał zębami chłopiec.
-Nie wymawiaj mego nazwiska swoimi plugawymi i nieumytymi zębami.
''Draco Malfoy'' wyczytała na głos Profesor. Blond włosy chłopiec szturchnąwszy Rona w bark przedostał się na podest i siadł na krześle. Tiara nawet przez chwile się nie zastanawiała tylko na cała salę krzyknęła 'SLYTHERIN!'. Z jadowitym uśmiechem na ustach odprowadził wzrokiem Rona ,który właśnie wchodził na podest by zostać przydzielonym do swojego domu.
Rudzielec otrzymał przepustkę na wieczną mękę z braćmi w Gryffindorze, przynajmniej to usłyszeli jego starsi bracia gdy Ron usiadł obok nich mamrocząc coś pod piegowatym nosem.
-Nie martw się Weasly. Będę wysyłał pieniądze na karmę dla psów, nie będziesz się musiał martwić o jedzeni.
Wydukał mu ze śmiechem Malfoy ,który siedział zaledwie paręnaście centymetrów od niego przy stole Ślizgonów.
''Harry Potter'' wyczytała Profesor a cała sala zamilkła. Nawet nauczyciele zamarli w oczekiwaniu na decyzję Tiary. Kilka chwil później zabrzmiało głośne i mocno zaakcentowane słowo 'GRYFFINDOR'. Szum powstał tak głośny ,że McGonagall musiała chwilę poczekać zanim ustaną krzyki.
''Hermiona Potter''. Po raz kolejny nie ma cisza a po chwili pytania, 'Siostra Pottera?', ' Bliźniaczka?'.
Hermiona z przerażoną minął weszła na mały okrągły stołeczek niezdarnie podwijając szatę. Spojrzała na wszystkie strony. Stół Puchonów, Krukonów. Przy stole Gryfonów jej ukochany brat wystawił kciuki mówiąc niemo ,że wszystko będzie dobrze z jego ust odczytała szept ' Kocham Cię siostrzyczko', odpowiedziała mu ' Ja Ciebie też'.
Starsza kobieta nałożyła jej Tiarę na głowę. Umysł przepełnił cichy szept starej i zniszczonej czapki Czarodzieja.
''Hmmm... nie będzie łatwo. Taka podobna do brata a jednak nie. Pełna charyzmy i uporu. Odważna i silna. Nie dam cie do Gryffindoru. Tak podjęłam decyzję''
'SLYTHERIN' krzyknęła na całą salę. Nikt się nie odezwał, nikt nie klasnął w dłonie wszyscy zastanawiali się czemu siostra Pottera trafiła do Slytherinu a on Gryffindoru. Czy to taka zabawa Tiary? Nagle z tłumu wyrwało się pojedyncze klaśnięcie. Każdy spojrzał w stronę odgłosów. To Draco Malfoy stał i klaskał bez widocznego zadowolenia.
-Brawo ,brawo!
Krzyknął dyrektor. Wszyscy zaczęli głośno krzyczeć i wiwatować. Hermiona podeszła do stolika Ślizgonów z niewyraźną minął. Zastanawiając się nad sensem jej dotychczasowego życia. Została oddzielona od brata. Będzie musiała żyć dalej, bez swojego brata u boku na lekcjach. Ale ona chce być razem ze swoim najukochańszym bratem. I będzie na zawsze.