Położyła się na
sofie zakładając nogę na nogę i popijając złotawy płyn z rubinowej szklanki.
Czy ich bale zawsze muszą trwać tak krótko? Nie zdążyła się nawet schlać ani
dobrze wyszaleć. Ślizgoni zebrali się w Pokoju Wspólnym, niemal wszyscy pili
coś procentowego i każdy z chłopaków był lekko podpity, pomijając Malfoya
,który się schlał ale dalej kontaktował.
-Ma ktoś pomysł na dalszą imprezę?
Jęknęła Hermiona ze zdenerwowaniem ,zrzucając swojego kota z
nóg. Nikt jej nie usłyszał więc powróciła do pozycji leżącej rozmyślając
gorliwie jak przetrwać tę całą noc.
-No cholera niech ktoś mi odpowie!
Krzyknęła a skutek był lepszy niż oczekiwała. Wszyscy
zwrócili się w jej stronę kiwając głowami i mówiąc ,że trzeba zrobić dalszą
imprezę. Młody Malfoy uniósł się z krzesła i wzniósł kieliszek do góry.
-Impreza w Trzech Miotłach?!
-Dobry pomysł, ale nie możemy teraz rezerwować dla nas
Miotły.
-A nie słyszałeś czasem ,że jestem taki genialny i zamówiłem
już rezerwacje na dzisiaj wiedząc ,że nasz zgrzybiały dyrektor każe nam pójść
spać o 23 Blaise?
Wszyscy wpatrywali się w Węża jak osłupiali, zadowoleni ze
słów swojego kolegi.
-Musicie tylko zorganizować resztę ludu i wymykamy się
niepostrzeżenie do Hogsmeade. Wszyscy powoli wstali ze swoich miejsc.
-Zambini leć do Cedrika a ty kocico po swojego brata i całą
bandę Gryfiaków. -Zarządził blondyn. Hermiona spojrzał na niego z ukosa i
posłała mu nienawistne spojrzenie.
***
Gdy wszyscy zgromadzili
się na szkolnym placu Greorg i Fred zaproponowali udanie się tajemnym
przejściem prosto do Miodowego Królestwa. Ich wędrówka trwała zaledwie kilka
minut. Cała grupa uczniów stała na zewnątrz ,śnieg padał im na włosy a niektóre
dziewczyny dygotały z zimna.
-Chodźcie !
Krzyknął Draco ciągnąc ludzi za sobą w kierunku Trzech
Mioteł. Ledwo co weszli a powitał ich słodki zapach kremowego piwa. W sali stał
ojciec Malfoya ubrany w ciemnozieloną szatę a w dłoni trzymał jak zawsze swoją
srebrną laskę z głową węża. Wszyscy rozeszli się śpiesznie po całym barze,
niektórzy na parkiet a inni do barku. Hermiona siadła na fotelu w rogu i
uważnie przyglądała się tajemniczej postaci obok starszego Malfoya. Przystojny
brunet lustrował całe towarzystwo swoimi błękitnymi oczami. Młoda Ślizgonka
pomyślała przez moment ,że ma identyczny wzrok jak Draco. Przejawia nim
zniechęcanie ale jednocześnie wielkie zainteresowanie i podziw do każdej
kobiety.
Założyła nogę na nogę
i uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie ognistego tanga z Malfoyem. Były to
jej najlepsze chwile, nie dlatego ,że tańczyła tylko dlatego z kim tańczyła.
Nie przyjmowała do siebie wiadomości ,że może zacząć się zakochiwać w takim
dupku jak Draco Malfoy. Brązowowłosy chłopak stał koło arystokraty, rozmawiał
zarówno z Lucjuszem jak i Draco. Przez głowę nastolatki przemknęło miliardy
myśli o tym czy ten przystojny chłopak jest ich rodziną czy jeszcze coś innego.
W końcu po rodzinie Węży można było spodziewać się wszystkiego. Upiła spory łyk
bursztynowego płynu ze szklanki.
-Hej siostrzyczko, nad czym się tak zastanawiasz?
Hermiona spojrzała na swojego brata. Był już nieźle
wstawiony, rozpięta koszula niezbyt elegancko wyglądała ale Harry wyraźnie
podniecał swoim wyglądem Ślizgońskie dziewczyny.
-Harry kim jest ten chłopak?
Szepnęła cichutko, wskazując niezauważalnie dłonią na
przystojnego bruneta ,który stał pod ścianą.
-To starszy brat Malfoya.
-Malfoya? Przecież on nie ma rodzeństwa?
-Tak mówiono, nie wiesz jak tam w tej rodzinie naprawdę jest.
Powiedział dziewczynie. Wstał i energicznym krokiem oddalił
się na parkiet. Wysoki chłopak widząc ,że Harry oddala się na parkiet odstawił
swój kieliszek na bok i powolnym wręcz leniwym krokiem podszedł do rudej
Ślizgonki. Uniosła zielone oczy ku górze słysząc nieznajomy głos, gdy
zorientowała się kto tak naprawdę do niej podszedł zarumieniła się bardzo i
uśmiechnęła najpromienniej jak potrafiła.
-Witaj. -Szepnął do Hermiony kłaniając się nisko jak
prawdziwy dżentelmen.
-Cz...e-e-eść
-Jesteś Hermiona Potter prawda?
Kiwnęła tylko głową.
-Peeta Malfoy, straszy brat Draco. Rzeczywiście jesteś taka
piękna jak mówił mój brat.
Powiedział i ucałował lekko jej dłoń. Hermiona spojrzała na
niego zdezorientowana. Malfoy rozpowiadał po rodzinie ,że ona jest piękna.
Typowy palant.
-Mogę się przysiąść?
Zapytał.
-Jasne.
Podsunęła się bardziej na brzeg wielkiego czerwonego fotela.
Czuła się trochę niezręcznie w tej sytuacji, pierwszy raz chłopak siedział niej
tak blisko pomijając bliskość Dracona. Delikatny zapach cytryny i egzotycznych
zapachów omiótł jej ciało aż zatrzęsła się lekko.
-Zimno ci?
Zapytał z troską w głosie brunet wykazując wyraźną chęć
zdjęcia swojej czarnej marynarki.
-Nie. Tak tylko jakoś... - zaczęła się tłumaczyć lecz nie
szło jej to najlepiej – Powiedz mi Peeta co cię sprowadza do naszych stron?
Zagadnęła upijając delikatny i subtelny łyp trunku.
Obserwowała jego reakcję, był całkowicie wyluzowany a błękitne oczy lśniły w
podnieceniu. Spojrzał na nią powoli i przeciągle.
-Ojciec poprosił mnie bym w końcu wrócił do domu. Wiesz sam
zdecydowałem do jakiej szkoły pójdę i wybrałem tę samą do której chodzi Wiktor
Krum.
-Wiktor? Widziałeś go? - krzyknęła podekscytowana przerywając
przystojniakowi.
-Tak. Masz od niego pozdrowienia.
Zaśmiał się i niezauważalnie przysunął się do niej, zrywając
niemą granicę intymności dziewczyny. Musiała przyznać młody Malfoy podniecał ją
totalnie, realnie. Draco przy swoim bracie to tylko taka malutka muszka bez
wigoru.
-A i jak teraz będzie? Masz jeszcze jeden rok do zrobienia?
-Tak można powiedzieć. Dokończę ten rok i następny w
Hogwarcie. Dumbeldore przyjął mnie warunkowo pod warunkiem ,że nie będę
stwarzać żadnych kłopotów.
-No tak
Zapadła między nimi lekko niezręczna cisza. Żaden nie
wiedziało co powiedzieć. Chłopak otarł się przypadkowo nogą odsłonięte udo
dziewczyny, na ten nagły i niespodziewany dotyk zadrżała. Chłopak widząc
reakcję na niezamierzony ruch uśmiechnął się do niej. Już wiedział ,że będzie
mógł zniszczyć swojemu braciszkowi to co tak bardzo Draco pokochał. Peeta chciał
odebrać Hermionę swojemu rodzonemu bratu, wprawdzie ruda Ślizgonka spodobała mu
się ale była zbyt łatwa. Nieświadoma swego niebezpieczeństwa przy przystojnym
brunecie nastolatka siedziała spokojnie obok starszego Malfoya.
Draco obserwował z drugiego stolika swojego brata. Nigdy go
nie lubił i on bardzo dobrze o tym wiedział. To ,że żywił do tej rudej
jakiekolwiek uczucia nie myślał ,że Peeta będzie to teraz wykorzystywać w tak
bezczelny sposób. Wypił do końca piwo wstał energicznie. Nie wytrzymał już gdy
zobaczył jak brunet ociera się o jego ukochaną. Podszedł do nich.
-Hermiono może ze mną zatańczysz ?
Zaproponował dziewczynie z dormitorium. Odmówiła. Co czuł?
Złość. Nienawiść do brata. Chciał zabić. Rozwalić coś. Postanowił ,że się
opanuje.
-Peeta, nie pozwalam … tylko tknij … dotknij … - nie potrafił
się nawet wysłowić podczas ataku złości i histerii – Zrób jej coś a zakopię cię
żywcem.
Wysyczał tylko. Hermiona patrzyła przerażona na blondyna on
odwrócił się i zaczął iść. Zdziwiona i zaniepokojona wstała z fotela i pobiegła
za nim. Znalazła go przed barem. Stał zdenerwowany i chodził w kółko.
-Draco?
Nie odwrócił się. Nawet nie zareagował.
-Draco, nie wiem co się stało ale nie powinieneś grozić
swojemu bratu. Jest bardzo miły. Na pewno nic by mi nie zrobił.
Chłopak zaśmiał się szyderczo. Odwrócił się do niej z groźną
mina, odsunęła się od niego.
-Nic ci nie zrobi? A myślisz dlaczego tak cię bajerował?
-Bo mnie lubi?
-Ta. Każdą lubił. Tylko po to by mnie zniszczyć.
Dziewczyna przetrawiała powoli słowa. ' Tylko po to by mnie
zniszczyć.'
-Co to znaczy?
Spytała chcąc usłyszeć dokładne wyjaśnienie i przy okazji
pozbyć się obaw do nowo poznanego przystojnego chłopaka. Draco podszedł do niej
bardzo blisko. Nie wyczuwała od niego alkoholu. Musiał być trzeźwy. Delikatnym
gestem odgarnął jej rudy kosmyk z policzka. Ich usta oddzielało zaledwie parę
centymetrów. Czuła na swoich wargach szybki i gorący oddech blondyna. Jego dłoń
bezwiednie wędrowała po plecach Ślizgonki. Teraz objął jej delikatnie i
przyciągnął do siebie. Czule wplótł palce we włosy dziewczyny. Przylgnęła do
niego jeszcze mocniej napierając ciałem na niego. Czuł się teraz wspaniale,
trzymał w ramionach najpiękniejszą kobietę swojego życia. Mógłby stać tak
wiecznie. Delikatnie przejechał rozpalonymi wargami po szyi rudowłosej.
Dokładnie czuł jej niesamowity puls i wyczuł jak bardzo zaczyna się rozgrzewać.
Jej ciało zdawało się płonąć.
-To znaczy Hermiono, że bardzo mi się podobasz ale on będzie
chciał wszystko zepsuć. Zniszczyć moje uczucie a ciebie zabrać dla siebie. Nie
mogę na to pozwolić.
Szepnął jej namiętnie do ucha i odsunął się nagle. Popatrzyła
w słodkie i teraz ciepłego odcieniu oczy. Bardzo nieśmiało zbliżyła się do
twarzy Węża i delikatnie chciała pocałować Ślizgona lecz ten odsunął się od
niej ze łzami w oczach.
-Jeszcze nie teraz Hermiono. Nie teraz.
I odszedł. A ona po raz kolejny tego wieczoru została
zdziwiona i pozostawiona z wieloma pytaniami. Znów Ślizgon ją zostawił a on
wyszła na głupią łatwą dziewczynę. W tym momencie mogła wyszeptać tylko to
słowo. CHOLERA.
----------------------------------------------------------------------
Czekam na szczerą opinię :D pS bety nie przyjmę żadnej :3 trening czyni mistrza :) a tak to by nie miało sensu. :)